piątek, 3 lipca 2015
to cóż, że ... banalnie ...
... chętnie przypomnę sobie zielony domowy azyl, gdy zima pomaluje pejzaż na swą modłę ...
mój prywatny punkt ładowania akumulatorów
najfajniesze, w tym "bezładzie", braku stylizacji jest możliwość ciągłej zmiany ...
przestawiania, dokładania ... ot, taki , jak mawia moja latorośl, busz ...
... zapach kwiatów i ziół ... mała rzecz, a cieszy ... koi, przywraca równowagę
i tak być powinno ... ulotne mikrochwile, w lwiej części do bólu banalne, budują nasze wnętrze ... wrażenie po wrażeniu, doznanie po doznaniu, kształy, aromaty, smaki ...
Do miłego :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piekne miejsce na relax :-)
OdpowiedzUsuńTen bezład jest uroczy! :)
OdpowiedzUsuńJa także mogłabym u Ciebie ładować akumulatory :)
Pozdrawiam, Marta
cudowne miejsce- dobry busz nie jest zły- ja też uwielbiam takowe, ustaw, przestaw :P
OdpowiedzUsuńJak cudnie :) jak przejrzyście i subtelnie... i moja ukochana hakuro idealnie w ten deseń :) roślinki pełne wigoru, pięknie odwdzięczają się za troskę :)
OdpowiedzUsuń